"Kroniki Krwi" Richelle Mead
Byłam w bibliotece i przykuła mnie okładka. Gdy zobaczyłam autorkę zniechęciłam się. Muszę się przyznać, że nie lubiłam "Akademii Wampirów". Ale przeczytałam opis. I jak tylko zobaczyłam Adrian Iwaszkow skakałam z radości. Podjęłam szybką decyzje : biorę! Na zbicie karku biegłam do domu, żeby pochłonąć tą książkę. Nie zawiodłam się.
OPIS:
Sydney jest alchemiczką, członkinią tajnej organizacji stojącej na straży ładu i równowagi na świecie, chroniącej życie ludzi i... sekrety wampirów. Alchemicy skrzętnie zacierają wszelkie ślady działania magii oraz istnienia nadnaturalnych istot. Ich symbolem jest złota lilia wytatuowana na policzku.
Dziewczyna popadła w niełaskę, po tym jak udzieliła pomocy Rose Hathway, uciekinierce oskarżonej o królobójstwo Teraz udawania swoją wierność organizacji, ochraniając morojską księżniczkę Jill Dragomir, której zagrażają zamachowcy.
Między alchemiczką a aroganckim Adrianem Iwaszkowem towarzyszem Jill, narasta dziwne napięcie, ale Sydney pamięta o swojej zasadzie.
NIGDY NIE ZADAWAĆ SIĘ Z WAMPIRAMI.
Wrażenia:


W tej książce już pierwsze zetknięcie z Adrianem wywołało mój śmiech. Śmiałam się, jak wariaka w sowim pokoju czytając tą książkę.Uwielbiam tą serie jest w moim sercu na pierwszym miejscu (wraz z dwoma dalszymi częściami). Polecam wszystkim, którzy przy książce lubią się śmiać, poczytać coś ciekawego i nie zasnąć przy tym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz