piątek, 13 stycznia 2017

"Ognisty Pocałunek" J. L. Armentrout

     Dziewczyna, która ma w sobie dobro i zło. Jest gargulcem i demonem. Równie dobrze mogłaby być córką Romea i Julii tyle, że wtedy zrodzona byłaby z miłości. A u niej sprawy wyglądają trochę gorzej, a mówiąc trochę mam na myśli bardzo bardzo. Mowa tutaj oczywiście o głównej bohaterce: Layli.  Przez całe życie wmawiano jej, że musi nienawidzić części siebie. Że jest gorsza od zwykłych gargulców i ma się cieszyć, że ją w ogóle zechcieli wychowywać. Ma też przyjaciela Zayna, w którym kocha się od dziecka. Tyle, że jest mały szczegół, który przeszkadza im w ich Happy endzie, Layla całując kogoś odbiera mu dusze kawałek po kawałku. I tak właśnie żyje sobie Layla nie znając innego punku widzenia dopóki nie spotka Rotha. Potężnego demona, który przedstawia jej gorzką prawdę o jej dziedzictwie.

"W chwili, w której cię odnalazłem, zgubiłem siebie."

   Książka od pierwszych stron niesamowicie wciąga. Oczywiście nie zdziwił mnie ten fakt ponieważ jest to typowe dla książek pani Jennifer. Za co ją absolutnie kocham. Nie ma długich wstępów, w których strasznie się wynudzimy. Od razu jesteśmy wpakowani w akcję. Która z każdą stroną jest coraz szybsza i szybsza. Oczywiście spotykamy tutaj schematy. Bo już chyba bardzo rzadko możemy je ominąć. Owszem był chłopak buntownik i dobry chłopiec. Dobro i zło. I główna bohaterka, która musi zdecydować gdzie chce przynależeć. Mimo to nie przeszkadzało mi to w czytaniu i jestem pewna, że sięgnę po kolejną część.


"-A ty wiesz cokolwiek o przestrzeni osobistej? - warknęłam.
-Nie. - Uśmiechnął się, a jego oczy wydawały się świecić. - Wiem jednak, że tak naprawdę nie przeszkadza ci, że zajmuję twoją."

     Roth. Ten chłopak wykreowany został na typowego buntownika. Serio. Bogacz ze swoim mieszkaniem (ogromnym), świetnym autem, który umie grać na pianinie, (!) ma swoją szklarnie, i dołeczki w policzkach. Ale wiecie co? Mimo wszystko go polubiłam. Nie był żadnym zaskoczeniem ani nie skakałam w miejscu gdy były sceny z nim ale jakoś zaskrobał moją sympatię. Zayn jest również typowym bohaterem. Zawsze myśli o innych, niesamowicie lojalny i bardzo opiekuńczy. Jeszcze główna bohaterka; zakochana w chłopcu, który traktuje ją jak młodszą siostrę i trzyma w friendzonie, (w tym przypadku nie ma wyjścia. Przecież mógłby stracić duszę będąc z nią i to dosłownie!) a kiedy pojawia się nowy buntownik, który pokazuje jej całkiem nowy świat ona jest niby ostrożna, niby się opiera ale tak naprawdę jest ciekawa tego co może jej zaoferować.

"Zło cechuje słodycz."

         Książka jest lekka, pełna schematów jednak pomysł jest całkiem dobry. Nie spotkałam wiele książek o gargulcach, a oni zostali całkiem pomysłowo przedstawieni. Całość jest zgrabnie napisaną historią o tym, że pod wieloma warstwami bieli można znaleźć czerń. Jest również wiele odcieni szarego, a więc nie powinniśmy oceniać ludzi uprzednio ich nie znając.

Zapraszam do konkursu, w którym można wygrać dowolnie przez siebie wybraną książkę: KLIK