Każdy ma w swoim życiu takie przeżycia, uczucia czy tajemnice, o których nikomu nie chce mówić, chce zostawić te mroczne cienie w najdalszym zakamarku swojej duszy i nigdy po nie nie sięgać. Jednak gdy pojawia się osoba, która takowe cechy ma nawiązujemy z nim nić porozumienia. Chcemy czy nie w końcu otwieramy się na niego by wypluć z siebie ten jad, który tkwi w nas, a on rozumie bo męczą go tak samo jak i nas koszmary. Jednak może się okazać, że sam zapracował na wszystko to, co go dręczy.
"Czasami ludzie ranią innych mocniej, niż ci są w stanie znieść.[...]I bywa też,że nie potrafią prosić o pomoc.Są tak omotani własnym bólem,że zadają ciosy wszystkim wokół."
Emma całkowicie wyrzuciła ze swojej głowy cały tragiczny wieczór. Tak radzi sobie ze swoimi problemami. Wypiera je. Udaje, że nigdy nie powstały. Widzi je powierzchownie jednak nie chce aby przesłoniły jej wzrok. I takie cechy się ceni jednak strasznie mnie wkurzała tym, że jednak zawsze znalazła jakieś pomniejsze problemy aby się załamać. To było takie sprzeczne jak gdyby była bardzo silną osobą jednak wciąż i wciąż użalała się nad sobą. Wciąż uważała,
że jest gorsza, wszystkich rani i takie głupstwa, które mogą powstać w głowie człowieka, który był dręczony przez większość życia. I próbowałam to zrozumieć lecz wciąż mnie to irytowało. Przeprowadza się do matki u której zamiast odpoczynku od piekła znajduje się na kolejnym jego piętrze. Okazuje się, że Rachel- bo jak się okazuje Emma ma tak na nią mówić- jest alkoholiczką. I zawsze gdy jest pod wpływem używek zachciewa jej się zwierzeń, które są bardzo raniące dla naszej biednej Emmy. Rachel ma też nowego chłopaka, który jak się okazuje później odnajduje więź porozumienia z Emmą. No i tak się zaczynają kolejne przygody naszej biednej Emmy.
"To wściekłość i ból nas połączyły. One stanowią naszą więź. To nie jest miłość."
Bohaterzy według mnie są przesadzeni, przerysowani albo w jedną stronę albo w drugą. Nie podobało mi się, że nikt nie był szary czy też choćby normalny. Wszyscy albo byli źli jak- Carol, Rachel lub wspaniali jak -Evan, Sara. Jonathan był w miarę dobrą postacią jednak autorka to zepsuła według mnie. Jak już mówiłam przerysowane. Postacie bardzo odbiegają od rzeczywistości. Ponieważ chce nam wmówić, że ludzie dobrzy są zarazem idealni. A tak niestety nie jest. W każdym bądź razie nie było aż tak źle.
"Kiedy patrzę w niebo i mam przed oczyma cały wszechświat, wszystko wydaje się możliwe."
Muszę przyznać, że z książką męczyłam się. Tak strasznie irytowała mnie na nasza biedna Emma. Rozumiałam ją jednak uważałam, że ona po prostu przesadza. Pozawalała na to aby każdy ją krzywdził z pokorą zwieszała głowę, była była zaślepiona swoimi problemami i nie dostrzegała, że może przez to innych ranić. Użalała się nad sprawami, które dla mnie wydawały się obojętne. No dobrze była taka jedna, że aż zirytowana musiałam odłożyć książkę na bok. To jak się o wszystko obwiniała i wyolbrzymiała problemy, których nie miała. A te co były ogromne jak smoki ignorowała umyślnie. Jednak na jej obronę muszę przyznać, że pod koniec się troszku zmienia. Umie wyrazić to co myśli ale w sumie i tak nie zgadzam się z jej ostatnią decyzją. Ale co zrobić? Tylko sięgnąć po następną część i przekonać się czy było warto sięgać po tę serię, :)
Mi właśnie dwa pierwsze tomy bardzo się podobały, jednak ostatnia część wyszła trochę słabiej. Ale przecież każdy ma swój gust ;)
OdpowiedzUsuń